n a j l e p s z y na świecie!!!
Uwielbiam ten sposób podania śledzika więc się z Wami podzielę.
Mój pływa, raz w mniodku, raz w oleju. Czasem w śmietanie, czasem skryty pod pierzynką.
A ponieważ każdy jego wysokość śledzia w oleju zna, podam swoją najulubieńszą postać śledzika.
Czyli : Śledzik w miodku- pychota.
Metodą jak już wieta ,zakupu należy nabyć, płaty śledziowe4/5 sztuk, cebulę 4/6 dużych sztuk,
mniód ( absolutnie, taki co go pszczółki same wyprodukowały, pracowicie i mozolnie)
koncentrat pomidorowy,olej.
Dalej to już prościzna.
Kiedy już na kuchennym stole leżą wszystkie produkty:
- Pół kilograma dobrych śledzi matiasów
- Pięć główek cebuli średniej wielkości
- Cztery łyżki czubate łyżki płynnego miodu
- Trzy łyżki dobrego koncentratu pomidorowego
- Olej do smażenia, sól, pieprz
Śledzie wymocz w wodzie, (są koneserzy moczenia w mleczku, to nie zabraniam)
następnie odsącz i pokrój w dzwonki.
Obraną i pokrojoną w grubsze plastry cebulę wrzuć na rozgrzany na patelni olej.
Pruż do miękkości (nie przesadzaj z miękkością) cebulę ciut posól, można odrobinę wegety
Na 5 min przed końcem prużenia dodaj 4-5 łyżek miodu, koncentratu pomidorowego,
posyp pieprzem i dosmaż.
Cebulka musi troszkę przestygnąć.(ciepła cebula tak skruszy śledzika, że jest jak masełko)
Na półmisek lub do słoiczka wykładaj warstwami cebulę, śledzik........cebulę.
Smacznego.
Ja z niecierpliwości zajadam po 1-2 godzince przebywania w lodówce,więc...
idę coś zjeść, bo jakoś zgłodniałam.
Zależało mi, aby podzielić się z Wami tym przepisem jeszcze przed świętami.
Kto wie, może zaprosicie tę potrawę na Wasz świąteczny stół?
Polecam.
P S
Jak znam życie i Wiesławę Rzepkę, to kobiecina obczęstuje takim rarytasem swoich gości.