piątek, 31 sierpnia 2018

Siorbię

Jak mus, to trza.
Zdarza się Wam odwlekanie?
Bo mi tak. Odwlekałam nie raz. A ostatnio zakup kubeczka z napisem "siorbię". Ale mnie urzekł.
Zwlekałam, odwlekałam, aż tu nagle... bach!
Rozmawiam z Anną S. Pada słowo - siorbię.
-Siorbiesz? - pytam zdziwiona.
- No, zdarza mi się.

Dziękuję Aniu. Kubek zamówiony.
A może musiałam usłyszeć, że inni też to robią?

Teraz już będę siorbać na legalu 👅

Popijam herbatę, spoglądając w płomień zielonej świecy.
Ostatni dzień sierpnia, razem ze skocznym, pomarańczowo-żółtawym płomykiem tańczył,
aż wybiła godzina 00:00 zero.
W bajce Kopciuszek ucieka z balu, ja otulam się szczelnie zielonomiękkim kocykiem, i wychodzę na spotkanie wrześniowi. Lubię ten miesiąc, może dlatego, że przywitał mnie nim świat...  




poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Debiutantka.

Debiutantka ze mnie, oj da dana dana. Mogę se tak śpiewać, do samego rana.

Pojęcia nie miałam, że są "jakieś" topki na Empik. A już z pewnością do głowy by mi nie przyszło tam zaglądać. Nie zaglądałam więc. Może i wstyd się przyznać. Ale chwilka, jaki wstyd?
To w końcu mój pierwszy raz, a z pierwszymi razami, to powszechnie wiadomo... że nie wiadomo.
Tak więc dostałam wiadomość i fotkę od Ani Sakowicz czy wiem, że na topce Empik jestem...
No i tu wypadłam na sierotę. No ale kiedy odzyskałam bystrość, dotarło!
Jestem na TOP 100, na pozycji 100...99... 91...88... 85... 51...37...
25 BRAWO JA! Takie wejście, łoch!
Przesłodka liczba, ach! Potem było już lepiej.



25

To jest przewspaniałe uczucie. A co najwspanialsze, że to dzięki czytelnikom. Moim.
I to jest dopiero motylkowanie w brzuchu!


Debiutantka ze mnie, oj da dana dana. Mogę se tak śpiewać, do samego rana.



środa, 15 sierpnia 2018

Wszystko jest po coś?

Podobno...
Podobno, bo zastanawiam się od jakiegoś czasu, po co mi kamyk zielony na nereczce.
Uwięził mnie, dziad jeden.
Siedzę więc sobie we wciśniętym w róg pokoju stołowego, ówcześnie zwanym salonem,
w ukochanym fotelu z Ikeły.
Chwalmy Pana, za to, że siedzieć mogę, bo do tej pory, to ino leżenie.
A leżenie owszem jest fajne, ale w takim na ten przykład salonie SPA, na stole do masażu.
A moje na łożu było, ale łoże tak jakby madejowe, bo po tylu tygodniach, to i puch może uwierać.
Takie polegiwanie, to może i rozrywka, ale dla madejowych pasjonatów, do których z całą pewnością nie należę.

Po tym "leżeniu" z wielką ochotą udałabym się na URLOP.
Złapać ciutkę oddechu, rozprostować kości.

Marzy mi się:
Kraków.
Zamoczyć stopy w Bałtyku.
Może jakiś fajny film w kinie, albo spektakl w teatrze.
Kawa w kawiarni... w dobrym towarzystwie, oczywiście.



 A Wy... jakie macie marzenia?