czwartek, 31 maja 2018

Majowe pożegnania.

Dziś, (choć z żalem) żegnam się z majem.
Kocham maj, bo jest jednym z najpiękniejszych miesięcy.
Kocham maj, bo przyniósł mi w podarku Wielkiego Nauczyciela.
Przybył na świat o 9:00. Od tej pory mai się maj w moimi sercu jeszcze bardziej.
W maju świat się odradza, wzywa do życia, rozpieszcza nadzieją.
Z żalem, ale muszę go pożegnać...
Żegnam więc.
Zajadam pierwsze truskawki, upajam zapachem jaśminu i czekam...
Pożegnania nie muszą być smutne...

sobota, 26 maja 2018

Dzień Mamy.

Dla mnie to bardzo ważny i szczególny dzień.

Cokolwiek by powiedzieć, będzie za mało.

Matko.
Twa miłość:
Bezgraniczna,
bezinteresowna.
Od zmierzchu,
do świtu.
Od uśmiechu,
do łez.
Od wiosny,
do zimy.
Od początku,
do końca.
Nie ma innej 
prawdziwej miłości.


***

"Że nie dałaś mi mamo
Zielonookich snów
Nie żałuję...
Że nie znałam klejnotów
Ni koronkowych słów
Nie żałuję...
Że nie mówiłaś mi jak szczęście kraść spod lady
I nie uczyłaś mnie życiowej maskarady
Pieszczoty szarej tych umęczonych dni
nie żal mi,
nie żal mi

Nie, nie żałuję
Przeciwnie bardzo ci dziękuję kochana
Żeś mi odejść pozwoliła
Po to bym żyła tak jak żyłam" (...)

Agnieszka Osiecka




sobota, 19 maja 2018

Za dziesięć lat.

Z Kraju i ze świata.
Wielka Brytania miała "swój ślub", a na naszej ojczystej ziemi nie lada gratka.
Warszawski dzień... Tyle książek w jednym miejscu i spotkania z autorami, ech...
Marzenie. Ściętej głowy, niestety.

Wszyscy w książkach zakochani, podążyli na Warszawskie Targi Książki.
Miałam być i ja. Tak sobie obiecałam po ostatnich targach, na których być nie mogłam,
że w przyszłym roku, to choćby skały... dotrę.
No jakby to powiedzieć, nie wyszło?
Nie wyszło.
Ale w przyszłym roku, to choćby!
I już wpisuję zamówienie do Wszechświata.

A teraz zagadka. Co będzie za dziesięć lat?






wtorek, 15 maja 2018

Za marzeniami choćby... "Na koniec świata"


W takie dni, nawet choroba nie odbierze mi radości.
To co, że kamień, to co, że dokucza. Nałykałam się "drażetek" i przeżyłam.
Dziś nów. Ten dzień jest dla mnie wyjątkowy.
Dziś zawędrowała do druku moja książka. I dziś Wydawca zapowiedział ją na swojej stronie.
Hip, hip, hura!

A teraz...
tableteczki i oddaję się marzeniom sennym.
Jak myślicie, o czym będę śnić?









Wiosenny zasiew

Dziś nów w Byku. 
Czas na zasianie ziarna nowego na kolejny siedmioletni okres rozwoju świadomości.
Wiosenny zasiew.
Nowa Ziemia.
 
 W maleńkim ziarenku jest ukryta wielka moc!




Święto niezapominajki.

Może by tak wierszem




Nie wyznam mojej miłości kochany.
Na spotkanie przyjdź do mnie z niezapominajką w butonierce.
Taki odcień błękitu mają  jeszcze tylko twoje oczy.
Może dlatego tak kocham
ten kwiatek...



niedziela, 13 maja 2018

Nie dam się...

Cholerny (uprzedzałam, że znam takie słowa) kamień, nie odbierze mi radości, choć baaardzo się stara i nieźle mu idzie.
Ale przez łzy można się uśmiechać, uśmiecham się więc, niech sobie za wiele nie myśli. Dziadu jeden, twoje dni są policzone!

Dlaczego się odgrażam?
Ano dlatego, że we wtorek (cudowna data) tekst idzie do druku
( tu tańczę jak szalona, w wyobraźni oczywiście, bo dziada prowokować nie chcę, więc grzecznie leżę).
Jutro będzie okładeczka, więc się zapewne pochwalę.

To teraz najwyższa pora...
zacisnąć zęby, połknąć swoje "drażetki", otrzeć łzy i skupić na sercu, a ono z całą pewnością nie jest z kamienia.

Za sercem,  z sercem, choćby "Na koniec świata".

piątek, 11 maja 2018

Jak kamień u nogi














Jasna cholera.
Kocham maj. Kocham!
Kamienie też lubię, bo kocham to za dużo powiedziane.
Na ścianach w salonie niegdyś zwanym stołowym, kamień, pięknie ułożony przez mego Króla.
Z nadmorskich plaż przytachałam walizkę pełną... kamieni, czytaj: takie były śliczne, jak jeden,
żal było nie brać. Brałam.
Ale kamienia na nerce, sorry, nie zapraszałam. Taka jestem.
A przecież on taki zgrywus, figlarz.
Lubi noce, bardzo, choć i dzień mu sprzyja.
A na ten przykład dzisiejszej nocy. No bawił się świetnie w skakanego do czwartej nad ranem.
Chyba się tymi harcami zmęczył, bo kiedy dzień wstawał, dał snu zażyć. Łaskawca.
Tableteczki zajadam jak Wedlowskie przysmaki. Cały zapas wyżarłam, trza lecieć do apteki.
Z tym leceniem, to "pogrubiłam". Ale blisko, to doczłapię. Szkoda, że leki same nie przyjdą.

Co ma kochanie maja do kamienia?
Ano ma. Bo mi kamień zabrał najpiękniejsze widoki. Kiedy wszystko wybucha do życia.
On mi niczym kamień przy nodze czy tam u nogi. Jak boli, to i głowa nie pracuje.
Boli...
Jak podaje Wikipedia: Ból (łac. dolor; gr. algos, odyne) – według definicji Międzynarodowego Towarzystwa Badania Bólu subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne, powstające pod wpływem bodźców (tzw. nocyceptywnych) uszkadzających tkankę lub zagrażających jej uszkodzeniem.(...)

Ja pierdziu. Ja poród "przeżyłam", ale to co przeżywam teraz, to jest jakiś (tu się pcha słowo niecenzuralne) ... a że dobrze wychowana jestem Waszej wyobraźni owo pozostawię.
Zresztą, jakby go nie nazwać, opisać, jak się na własnej skórze (a konkretnie nerce) nie doświadczy, to gadanie czcze.

Najgorsze, bo się przez to "małe g" z nadejścia powieści nie cieszę jak należy.

Cóż, mogę sobie i Wam życzyć... Zdrowia i aby do wiosny!



środa, 9 maja 2018

Okładka.

Oj, naoglądałam się okładeczek zanim zobaczyłam wersję ostateczną,.
- Ostatecznie?
- Tak, ostatecznie.. - niczym w milionerach.

Propozycje i negocjacje były. No i powiem, że to spore emocje. Dla mnie z pewnością, szczególnie, że to pierwszy raz. Niby"tylko" okładka, a jednak.
Mówią, "nie oceniaj książki po okładce"... a ja tam sobie po tych wszystkich przymiarkach, wiem,
że to również ważne. Okładka "Na koniec świata", ma dobry wygląd i swój klimat.
Takie dopieszczanie wyglądu, to jak dobieranie stroju na wyjście, pudrowanie nosa, upięcie włosów i założenie biżuterii. Ostatnie spojrzenie w lustro i piękna, gotowa ruszam na podbój ...

Nie mogę się doczekać. Choć radość mam chyba bardziej wsobną.
Troszkę mi ciąży kamień, nie na sercu, na nerce.
Ból odbiera mi zbyt wiele.

wtorek, 8 maja 2018

Maj pachnie dzieckiem, bzem i tęsknotą.

Kocham maj.
Za cudownego, wrażliwego, mądrego i pięknego syna.
Kocham maj.
Za bzy, które chciałabym w dniu imienin podarować mamie.
Kocham maj.
Za SZANSE
Za nadzieję...

A może by tak iść za tą majową nadzieją i dokończyć (rozwinąć) to konkursowe opowiadanie?

"Magia w codziennym życiu"

No to idę! Bo magii trzeba szukać w codzienności.



czwartek, 3 maja 2018

Kiedy muzyka natycha...

Na Końcu Świata rozbrzmiewała muzyka.
W mojej duszy też. 


Lubię muzykę ludową.
To jedne z najwspanialszych wspomnień z dzieciństwa.
Słuchałam jej i śpiewałam z rodzicami, a i potańcować, potańcowałam.
Dobre to były czasy, kiedy na adapterze Bambino tańczyła dokoluśka płyta pocztówka, albo winylowa, a z głośnika pobrzmiewała na ten przykład- Jarzębino czerwona...
Czy po tych "wiejskich kawałkach"mam wypaczony gust muzyczny? Nie.
"Lipka", to w pewnym sensie muzyczne wspomnienia. Lubię wracać do tych dni.
Do babcinego domku na wsi, do sadu, gdzie rosły kosztele, malinówki. Do kur, biegających po podwórku i znacznie mniej do kogutów, co wydziobują małym, pulchnym bobasom dziurę w plecykach. Tych samych, co kończą w rosole. Cóż, życie jest, jakie jest. Wrednych kogutów krótsze.

Podczas pracy nad "Na koniec świata" w tle rządziła muzyka ludowa.
A "Lipka", była szczególnie ważna.

Ogólnie muzyka mnie natycha.
Może włączę sobie, żeby złapać energię do napisania chociaż kilku słów nowej historii...




wtorek, 1 maja 2018

Nie ma to tamto.

Gdyby kiedyś, ktoś lub też ktoś, kiedyś, powiedział mi, że będę blondynką, która będzie najprawdziwszym odcieniem czerwieni malował usta, jak się zapewne domyślacie, kazałbym mu się śtuknąć w łepetynę. No i gdyby ktoś, kiedyś powiedział mi, że zapałam do różnych takich działań, zmierzających w kierunku artystycznym... kazałabym mu jak wyżej, czyli śtuknąć się w...
Przecież chciałam być nauczycielką, bibliotekarką, pielęgniarką, no i Marylą Rodowicz.
Był też etap, że i habit mnie kusił, (ale dobrze, że się zakochałam).
Owszem pisać lubiłam od zawsze, (do tej pory zeszycików, karteczków mam trylion i wszędzie) ale żeby mi ma myśl przyszło, że aż tak. Dlatego gdyby mi ktoś, kiedyś powiedział, że będę pisała książki, to wiecie...(jak wyżej).

No, a jak się już w tym pisaniu rozbrykałam, to... zamarzyłam, co by moje książki znalazły się na półkach księgarni, a jeszcze bardziej pod strzechami. A jeszcze lepiej w Waszych domach, bo strzechy to teraz na restaurantach przydrożnych.

W czerwcu ukaże się moja książka, nakładem Wydawnictwa Szara Godzina. Czy to nie jest cudowne? Jest cudowne. Trzasnę sobie zdjęcie w Empiku. To było jedno z moich marzeń, nie zdjęcie ale książka na półkach Empików w calusiej Polsce. A skoro już książka na półce, to przecież zdjęcia sobie żałowała nie będę. To do sfotografowania...