niedziela, 13 maja 2018

Nie dam się...

Cholerny (uprzedzałam, że znam takie słowa) kamień, nie odbierze mi radości, choć baaardzo się stara i nieźle mu idzie.
Ale przez łzy można się uśmiechać, uśmiecham się więc, niech sobie za wiele nie myśli. Dziadu jeden, twoje dni są policzone!

Dlaczego się odgrażam?
Ano dlatego, że we wtorek (cudowna data) tekst idzie do druku
( tu tańczę jak szalona, w wyobraźni oczywiście, bo dziada prowokować nie chcę, więc grzecznie leżę).
Jutro będzie okładeczka, więc się zapewne pochwalę.

To teraz najwyższa pora...
zacisnąć zęby, połknąć swoje "drażetki", otrzeć łzy i skupić na sercu, a ono z całą pewnością nie jest z kamienia.

Za sercem,  z sercem, choćby "Na koniec świata".

2 komentarze: