środa, 9 maja 2018

Okładka.

Oj, naoglądałam się okładeczek zanim zobaczyłam wersję ostateczną,.
- Ostatecznie?
- Tak, ostatecznie.. - niczym w milionerach.

Propozycje i negocjacje były. No i powiem, że to spore emocje. Dla mnie z pewnością, szczególnie, że to pierwszy raz. Niby"tylko" okładka, a jednak.
Mówią, "nie oceniaj książki po okładce"... a ja tam sobie po tych wszystkich przymiarkach, wiem,
że to również ważne. Okładka "Na koniec świata", ma dobry wygląd i swój klimat.
Takie dopieszczanie wyglądu, to jak dobieranie stroju na wyjście, pudrowanie nosa, upięcie włosów i założenie biżuterii. Ostatnie spojrzenie w lustro i piękna, gotowa ruszam na podbój ...

Nie mogę się doczekać. Choć radość mam chyba bardziej wsobną.
Troszkę mi ciąży kamień, nie na sercu, na nerce.
Ból odbiera mi zbyt wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz